Mój model "Skutera" został zbudowany z zestawu firmy Airfix (numer AD3029). Zestaw ten zawiera nowe opracowanie wersji „B” samolotu. Części modelu wyglądają bardzo dobrze, linie podziałowe są delikatne i wgłębne. Model jest logicznie podzielony na części które doskonale do siebie pasują. Z ciekawszych rozwiązań modelu można wymienić otwarte sloty na krawędziach natarcia skrzydeł, realistyczne, głębokie wloty powietrza do silnika i dobrze odwzorowane turbulizatory (małe blaszki służące do zawirowywania powietrza) na górnej powierzchni skrzydła. Mimo, że model jest bardzo ładny „prosto z pudełka”, to postanowiłem go jeszcze uzupełnić kilkoma dodatkami. Kabinę pilota, fotel wyrzucany i komorę podwozia przedniego z zestawu zastąpiłem żywicami z zestawu firmy Pavla numer C 72110. Pod samolotem postanowiłem podwiesić poprawione dodatkowe zbiorniki paliwa z zestawu firmy Freightdog (numer 72024) a także bomby Mk. 82 „Snakeye” na wyrzutniku MER z zestawu firmy KORA numer DSM 72 014. Zdecydowałem się też na użycie kalkomanii Xtradecal X72151 uzupełnionych amerykańskimi gwiazdami z zestawy Xtradecal X72112.
Budowę modelu rozpocząłem od wykonania kabiny pilota. Na zdjęciu poniżej połówki kadłuba i porównanie żywicznego kokpitu do części z zestawu:
Przystąpiłem do malowania kokpitu i fotela wyrzucanego:
Fotel niestety źle zniósł transport i detale takie jak górny uchwyt do katapultowania musiałem wykonać jeszcze raz, z drutu miedzianego.Rozpocząłem też prace nad wlotami powietrza do silnika. Pomalowałem też sprężarkę silnika – będzie ona widoczna przez wloty powietrza:
Pomalowałem na biało komorę podwozia przedniego – użyłem do tego celu białego podkładu firmy Tamiya a na to położyłem farbę numer 22 Humbrola. Następnie czarny wash i szczegóły:
Jak już wspominałem, niektóre elementy żywicznego zestawu Pavli nie wytrzymały transportu – musiałem na przykład dorobić połowę orczyka od podstaw z płyty polistyrenowej:
Malowanie kokpitu i fotela wyrzucanego było na tym etapie prawie gotowe:
Wloty powietrza do silnika też już były prawie gotowe na tym etapie – ich wnętrza pomalowane zostały na biało podkładem Tamiya w sprayu i w odpowiednim miejscu namalowałem też czerwone linie wykorzystując do tego farbę numer 19 Humbrola:
W tym momencie można było już myśleć o zamknięciu kadłuba – trzeba przy tym pamiętać o odpowiednim obciążeniu nosa kadłuba, tak, aby skończony model stał na podwoziu, na wszystkich kołach. Po zamknięciu kadłub wyglądał jak na zdjęciach poniżej:
Zwykle próbuję opóźnić zamontowanie owiewki kabiny aby zmniejszyć ryzyko uszkodzenia tego elementu, ale zbyt późny montaż też może doprowadzić do kłopotów. Ja na szczęście na czas podjąłem wyzwanie i okazało się, że fotel wyrzucany jest zbyt wysoki i kabina nie da się zamknąć:
Udało mi się wybudować fotel w jednym kawałku i odciąć z jego podstawy plaster nieco grubszy niż 1mm – to rozwiązało sprawę pasowania:
Zamontowałem osłonę kabiny pilota, zamaskowałem ją przy pomocy taśmy Tamiya i płynu Maskol i pomalowałem jej okolicę na czarno, żeby uzyskać kolor wnętrza. Następnie rozpocząłem malowanie dolnych powierzchni białym podkładem w sprayu, także firmy Tamiya. Wnętrza komór podwozia pomalowałem białą farbą Humbrol numer 22, żeby je wyróżnić – i to się udało zrobić:
Rozpocząłem prace nad podwoziem przednim – przede wszystkim chciałem popracować nad przednim kołem. W zestawie jest ono odlane razem z golenią, tak jak w większości modeli Skyhawka w tej skali. Postanowiłem to zmienić – wyciąłem koło z widełek i z resztek leżących od lat w moim modelarskim „złomie” zrobiłem nowe koło, które z powrotem umieściłem w widełkach:
Pomalowałem też całość modelu. Dolne powierzchnie pomalowałem na biało podkładem Tamiya w sprayu, a górne to Humbrol 129 naniesiony na linie podziału pocieniowane ciemniejszym kolorem Humbrol 140. Czerwone powierzchnie są pomalowane Humbrolem 19:
Niedługo później pomalowałem jeszcze szczyt statecznika pionowego kolorem niebieskim – Humbrol 14:
Pracowałem też dalej nad podwoziem:
Dodałem na goleniach podwozia zaczepy i przewody hamulcowe wykonane z cienkiego drutu miedzianego:
W tym momencie mogłem już przystąpić do kładzenia kalkomanii. Rozpocząłem od pokrycia modelu cienką warstwą sidoluksu, potem na pierwszy ogień poszły dwa najtrudniejsze znaki – amerykańskie gwiazdy na górze lewego skrzydła i na prawej części przodu kadłuba. Ponieważ spodziewałem się tu kłopotów, wziąłem te gwiazdy z zestawu Xtradecal numer X72112 (aby mieć zapas w razie niepowodzenia). Gwiazda na skrzydle przychodzi prosto na rząd turbulizatorów, w związku z czym musiałem tu zastosować poważne ilości chemii. Jednak okazało się, że współpraca płynów Micro Set, MicroSol i Solvaset nakładanych co kilka minut przez prawie dwie godziny pozwoliła na wtopienie kalkomanii w skrzydło. Inną technikę przyjąłem na przedzie kadłuba, gdzie gwiazda owinięta jest dookoła sondy do tankowania w powietrzu – tu zastosowałem wycinankę złożona z elementów dwóch gwiazd – efekt jest całkiem zachęcający. Należy tu zaznaczyć, że gwiazdy które nakleiłem na przód kadłuba były większe niż te z zestawu X72151 – te większe bardziej przypominają to co można zobaczyć na historycznych zdjęciach.
Resztę oznaczeń naklejałem już bez większych przygód, przy czym niektóre drobne oznaczenia wziąłem z arkusza kalkomanii z zestawu. Oznaczenie z nazwiskiem pilota powinny być umieszczone po obu stronach kadłuba, a w zestawie Xtradecal takie oznaczenie było tylko jedno, w związku z tym zaprojektowałem własne takie oznaczenie i po wydrukowaniu mojego projektu przez firmę Melius Manu mogłem już nanieść na mój model prawidłowe oznaczenie:
Po zabezpieczeniu kalkomanii jeszcze jedną warstwa sidoluksu naniosłem natryskowo na model warstwę półmatowego lakieru bezbarwnego Humbrol 135 co bardzo ładnie „wtopiło” kalkomanie w tło. Uzupełniłem też wyposażenie „skutera” do lądowania na lotniskowcu – dodałem hak do lądowania uzupełniony o imitację uchwytu do „trzymaka”(ang. holdback), zamontowałem hamulce aerodynamiczne, nazywane przez lotników „deskami” (ang. boards) a także dodałem w komorach podwozia haki stosowane do zaczepiania katapulty, których w zestawie niestety nie było:
Osobnym rozdziałem prac były podwieszenia. Na zdjęciu poniżej widać żywiczne zbiorniki paliwa, wyrzutnik MER i sześć bomb Mk. 82 „Snakeye”:
Bomby były malowane w następujący sposób: Po usunięciu wad odlewniczych i położeniu podkładu przody bomb zostały pomalowane na żółto. Po wyschnięciu farby bomby zostały umieszczone w otworach odpowiedniej wielkości wyciętych w małych fragmentach dętki rowerowej, następnie bomby pomalowano na zielono farbą Humbrol 155. Po zdjęciu „gumek” można zobaczyć całkiem ładne żółte paski.
Uważna analiza zdjęć samolotów VA-15 z 1966 i 1967 roku pokazała, że w tej jednostce używano odrzucanych zbiorników paliwa bez lotek – z krótkimi ogonami – czyli innych niż te, które miałem, z zestawu firmy Freightdog numer 72024. Można by się tu posłużyć innym zestawem tej samej firmy, numer 72025, ale ja zdecydowałem się na przeróbkę – odciąłem od zbiorników ogony z lotkami i dokleiłem do nich kawałki polistyrenu, które następnie oszlifowałem. Po pomalowaniu zbiorniki wyglądają dobrze.
Na zakończenie chciałbym dodać, że budowa tego modelu była przyjemnością i zachęciła mnie aby zbudować ten sam zestaw jeszcze raz – teraz być może w innej wersji, np. A-4C.